sobota, 16 maja 2009

shit, I make a rhyme a day.

...co można napisać o płycie, która jest genialna? Chwalić, słodzić, rozpływać się? Uzasadniać, argumentować, porównywać? Ja zacznę od genezy. Rzecz dzieje się w Warszawie, Park Sowińskiego, tydzień wstecz, koncertowe popołudnie. Kolega Wullah i jego iPod Shuffle, kolor srebrny. Masz, posłuchaj, ja się jaram. Biorę, wkładam, słucham. Damn! Kto to jest?! Kenna :) Wracam do Szczecina. Wpisuję, wyszukuję, kradnę z internetu. Włączam, słucham. Słucham. I słucham nadal. Damn! Co za album. I dlaczego odkryłam go tak późno? Anyway. Kenna Zemedkun, najstarsza latorośl rodziny etiopskich emigrantów. Życie jego biegło spokojnym rytmem dopóki w ręce nie wpadła kopia pewnego albumu. U2 i nieśmiertelny ''The Joshua Tree'' nieodwracalnie zmieniły żywot Kenny. Odkrył pasję do muzyki, niezauważone wcześniej pokłady artyzmu, pomysłow i twórczej inwencji. Co z tego wyszło? Nie czekając w nieskończoność, wziął się ów on do pracy. Po wielu zawirowaniach związanych z wytwórniami wszelakimi, pierwszym owocem stał się singiel ''Hell Bent'', a zaraz za nim debiutancki longplay ''New Sacred Cow'' wydany nakładem Flawless. W pierwszą trasę latem 2003 roku, Kenna wyruszył w towarzystwie Dave'a Gahana, więc sprawa była już poważna. Nie bez powodu jednak Kenna odniósł sukces - jego długoletni przyjaciel jeszcze z lat szkolnych to nikt inny jak Chad Hugo, który wyprodukował kumplowi album niczym artystyczny król Midas zamieniając go w dzieło sztuki. Cztery lata później nadszedł czas na kolejny strzał w dziesiątkę, od którego to zaczęłam dzisiejszy post. Wielokrotnie odkładany, przekładany i poprawiany ''Make Sure They See Your Face''. Efekt końcowy świadczy jednak o tym, że warto było czekać. Produkcją znów zajął się Hugo, ale w towarzystwie innego członka The Neptunes, Pharrella we własnej osobie. Plotka głosi, że to on właśnie zainspirował Kennę w kwestii tytułu płyty - ponoć zwykł był dzwonić codziennie zaczynając od słow ''are you going to make sure they see your face?''. Z całą pewnością uroczy Etiopczyk zrobił w tej materii wiele, czego dowodem jest chociażby nominacja do Grammy za wyprodukowany przez Pharrella genialny ''Say Goodbye To Love''. Sam album? New wave plus synth pop plus alternatywa plus elektronika plus...indie. Zaskakujący i nowatorski. Energiczny i nastrojowy. Z szacunkiem do oldskulu. Genialny. Z całego serca i ucha, bardzo gorąco polecam. Dla mnie majstersztyk.

enjoy!


P.S. Nieco prywaty. Tym, którzy nie mają planów na najbliższy wieczór środowy, bądź chcą swoje plany zmienić. Jest impreza. Klub Wasabi, ulica Kolumba, Szczecin, Zachodniopomorskie. Trochę plener, trochę klub, ale na pewno dobra zabawa. DJ'S - 4 - DJ'S ! Wykładowcy ForDj School plus pewna część podopiecznych w mniejszym lub większym stopniu zaawansowania. Start o 18, dziedziniec Wasabi, scena, bauns i drinki z palemka, by później przejść do góry i tam oddać się dalszej części dźwiękowej kontemplacji. A zadba o to Falcon, zadba M.Bull, pomoże Zachodni i inni znani i lubiani ludzie szczecińskiej sceny artystycznej, a i ja sama uraczę słuchaczy małym setem. Wstęp rzecz jasna wolny, a ja rzecz jasna zapraszam.


P.S.2 BOOGIE BRAIN część kolejna. Dziś postanowiłam porwać się na głębokie wody i przybliżyć (choć to może nie do końca w tym przypadku trafne określenie) postać, w mojej opinii, absolutnie największej gwiazdy szczecińskiego festiwalu, jak i megagwiazdy światowego formatu w ogóle. Panie i Panowie, Roy Ayers. Zapewne dla większości z was notka biograficzna okaże się zupełnie zbędna, jednak zgodnie z przyjętą konwencją pozwolę sobie parę słów o tejże barwnej postaci nadmienić. Urodzony w Los Angeles równo 69 lat temu genialny muzyk, wibrafonista (pierwszy utwór nagral w wieku lat zaledwie 5, zaś 15 lat później był już uznanym i sławnym wibrafonistą z prawdziwego zdarzenia), wielokrotny autor muzyki filmowej, legenda funku i kompozytor. Karierę swą rozpoczął od przygody z jazzem, a dzieła jego powstały w równie co on sam słynnej Arista Records. Późniejsze lata pracy artystycznej pozwoliły mu się rozwinąć na tyle, by nieco poszerzyć profil i tak rozpoczął się romans Roya z r'n'b , funkiem a nawet disco. Cóż można rzec o tak wybitnej osobistości. Okrzknięty jest ojcem chrzestnym acid jazzu, absolutnym prekursorem w tejże dziedzinie. Brytyjski guru i wyrocznia zwana potocznie Gillesem Petersonem orzekła, że odnalezione utwory Ayersa (w 2004 roku rzeczywiście dokopano się do nagrań z lat 1976-1981) porównać można pod względem prestiżu i kultowości jedynie do odnalezienia zaginionych nagrań Beatlesów. Roy Ayers to również artysta (edit : jeden z artystów), którego sample najczęściej (edit: jako jedne z najczestszych) trafiają na rynek wtórny, z czego stosunkowo niewiele osób zdaje sobie sprawę. Pełnymi garściami korzystają z tego worka bez dna przede wszystkim hip hopowcy. Choćby ''Everybody Loves The Sunshine'' ląduje w ścisłej czołowce najczęściej samplowanych utworów na świecie. W roku 1970, po wydaniu kilku albumów dla Atlanic, Roy utworzył własny band o nazwie Roy Ayers Ubiquity, który to właśnie w pełnym koncertowym składzie zaszczycić ma Boogie Brain. Cóż więcej można napisać. Niesamowity to zaszczyt, gościć taką legendę, i to nie tylko dla Szczecina, ale dla Polski w ogóle. Będzie to bowiem pierwszy ever koncert tejże gwiazdy w naszym kraju. Obecnie oddaje się on pracy z Kanye Westem oraz Talibem Kweli, w Szczecinie zaś spodziewać się można na pewno niezapomnianego widowiska i - oby - przekroju całej twórczości pana Ayersa w towarzystwie jego koncertowego bandu. Nie ukrywam, że to właśnie na TEN koncert czekam z największą niecierpliwością. Aby jednak czas oczekiwania nieco sobie umilić, polecam na dziś album Roya wydany w roku 1979. Funkowy banger zawiera między innymi takie hity jak ''Love Will Bring Us Back Together'' czy ''Fever''. Koniecznie.

enjoy!


25 komentarzy:

owiec pisze...

ja tylko powiem, ze notka wypas, Kenna sie ssie, roy nie musi bo juz gosci na dysku w wielu odslonach, a w srode bede gibal bebzonem w rytm czillu i nieczillu :)

juuuunk pisze...

New wave plus synth pop? no to Kenna Zemedkun musi dawać radę, podobnie jak i ta notka ;) a co do środy, cóż ja nawet mam już pewien plan na set, jest złowieszczy :D

Cookie pisze...

o ile nie umrzesz do tego czasu :>

K.ZemedKUN :D

Anonimowy pisze...

"Roy Ayers to również artysta, którego sample najczęściej trafiają na rynek wtórny, z czego stosunkowo niewiele osób zdaje sobie sprawę. Pełnymi garściami korzystają z tego worka bez dna przede wszystkim hip hopowcy. Choćby ''Everybody Loves The Sunshine''"...proszę o przybliżenie które jego utwory zostały jeszcze/są tak często samplowane? Ja zawsze myślałem, że jednak najczęściej sampluje się np. Funkadelic (czy Clintona ogólnie), Jamesa Browna, Curtisa Mayfielda czy Isaaca Hayesa. Oczywiście z całym szacunkiem do Roya.

Walery

Anonimowy pisze...

Interesujące opisy artystów, jednak zawsze dobrze jest podać źródło pozyskanych informacji, chętnie sama przejrzałabym materiały wykorzystane do stworzenia notki.

pozdrawiam
s.

Cookie pisze...

S. - w tym przypadku w pewnym stopniu pomogla boogiebrain.pl

Walery - wykorzystane sample poza ''Everybody..''?

''Painted Desert'' na The Beatnuts ''Get Funky''

''We Live In Brooklyn, Baby'' na DJ Jazzy Jeff ft. Jill Scott ''We Live in Philly''

''Feel Like Making Love'' na A Tribe Called Quest ''Keep it Rollin''

''Life is Just a Moment Pt II'' na Jungle Brothers ''Sunshine''

''Brother Green (The Disco King)'' na 1)Ice Cube ''It’s a Man’s World''
2) Public Enemy ''Brothers Gonna Work it Out''

''Searching'' na Amerie ''Rollin’ down my face''.

na przyklad.

owiec pisze...

s. - to jest blog a nie gazeta, zrodlem informacji jest internet wiec po co ma pisac o zrodlach? znalazla, wybrala, skompilowala, opisala i jest :)

a walery zna tylko mainstreamowe loopy :) roya samplowal tez madlib i nasz swojski bitnix na "czlowiek ktory ukradl alfabet" :)

zreszta na stronie radio1 jest mala notka i wzmianka o samplach:
http://www.bbc.co.uk/1xtra/bhm05/features/basement_roy_ayers.shtml
"and is currently one of the most sampled artists in the music industry." - moze nie najczesciej samplowany ale na pewno w czolowce :)

Cookie pisze...

btw znow na miescie cos uslyszales, ze Cie tu widze Macieju?

Anonimowy pisze...

Dziękuję za odpowiedź z trudem bym to sam odnalazł, zapomniałaś jeszcze o klasyce "Fuck tha Police" Easy E i spółki :). No i nie wiem jak rozumiesz ścisłą czołówkę. Może się czepiam, ale wystarczy wziąć produkcje Jamesa Browna, coś ze stajni G. Clintona, ewentualnie wprost coś z klasyki studni do samplowania "Good Times" Chic, "Jungle Boogie" K&TG czy "Sing a Simple Song" S&TFS i ''Everybody ...'' juz trochę blednie.

Reasumując i tłumacząc powyższe. Nie po to zadałem pytanie, żeby wymieniać sobie utwory - spytałem bo Twój wpis, a raczej wniosek, o NAJCZĘSTSZYM samplowaniu Roya (czy zaginionych jego nagraniach) wygląda dla mnie jak kompilacja słów Maćka z konferencji z wpisem o rzeczonym artyście na boogiebrain.pl. I tu kłania się drugi poruszony w komentarzach temat - źródła.

Gwoli podawania źródeł informacji, bo mnie też kusi, żeby o to spytać. Patryk (zwracam się do Ciebie chociaż nie wiem, czemu Ty odpowiadasz jeśli S. w sensie Sandra zwracała się do autorki), mnie uczono, że źródła się podaje, nawet dość luźno wykorzystywane. Wystarczy napisać "korzystałem/am z...", "przeczytałem/am w..." nikt nie wymaga podawania fragmentów konkretnych cytatów i roczników wydawnictw.

Anonimowy pisze...

Przepraszam, ten powyższy wpis popełniłem oczywiście ja. Maciej.

P.S. Nie usłyszałem "na mieście", zostałem sprowadzony przez "kunawatch".

owiec pisze...

sample samplami chyba sie wyjasnilo, a co do zwracania sie, to juz spiesze z odpowiedzia :) otoz jest to luzny blog na ktorym kazdy wpisuje swoje komentarze. mialem do powiedzenia cos w temacie o ktory sandra zapytala ewe, wiec napisalem w komentarzu. jesli pytanie bylo prywatne, to sandra mogla zadac je za pomoca gg/telefonu/grona. skoro wpisala je w komentarzu, to stalo sie ono publiczne i tym samym kazdy czytajacy moze sie do niego ustosunkowac. chociaz ty pewnie wezmiesz to za obrone szmuli rpzez rycerskiego zioma :)))

a co do zrodel to wciaz sie nie zgadzam, formula bloga, jako bardzo subiektywnego i poniekad prywatnego w tresci pamietnika, sprawia ze autor jest dosc totalitarnym wladca swojego kawalka cyberprzestrzeni (i ide tu za przykladem passenta czy weglarczyka). przed nikim autor nie odpowiada, bo ani nikt jego szefem nie jest, ani nikt za wypociny mu nie placi, ani nikt do czytania nie naklania, tym samym nie nabywa prawa do ingerowania w tresc notek - komentowac mozna do woli (w koncu taka bloga specyfika) ale juz upieranie sie ze "trzeba" podac zrodla z ktorych sie pisze to juz dla mnie przesada. autor nie musi napisac gdzie te informacje zdobyl, co wiecej moze je nawet wymyslic. narazi sie pewnie tym samym na spadek popularnosci i utrate czytelnikow, ale to powinno byc wliczone w skutki takiego zachowania :)

p.s. eazy-e :)

Cookie pisze...

co wiecej - autor nie zamierza opcji podawania zrodel i bibliografii + stempel i 2 zdjecia nawet brac pod uwage ;] niezadowolonym proponuje znalezc innego bloga zawierajacego brakujace w ich mniemaniu dane.

Cookie pisze...

a Patryk odpowiada, bo taki juz jest :)

owiec pisze...

wez nie nabijaj sobie komentow sztucznie DOBRA?

niemniej jednak owszem walery racje miales z tym ze roy nie jest NAJCZESCIEJ samplowanym artystą (co zreszta juz zostalo zmienione, bo to zwykle przejezyczenie a raczej przeklawiaturzenie bylo z tego co wiem), ALE czepianie sie ze ktos napisal o scislej czolowce i pokazywanie ze sa inne numery samplowane czesciej i cos blednie to juz pierdolenie z przyslowiowej... albo nie, jedno brzydkie slowo wystarczy. tak sie sklada ze skoro SPECJALISCI z BBC piszą ze roy jest w scislej czolowce samplowanych artystow, to wole jednak sluchac ich niz z calym szacunkiem ciebie :) zreszta wystarczy przejrzec siec, zeby przekonac sie co kto i gdzie sampluje - chyba ze masz inna definicje "scislej czolowki" ograniczajaca sie do 2 kawalkow. wtedy nie ma o czym gadac.

p.s. gdzie byl komentarz o scratch perverts :> w koncu tez mozna sie doczepic ze Invisibl Skratch Piklz to bardziej mistrzowie turntablismu niz Scratch Perverts,hę?

Anonimowy pisze...

Patryk. Co do obrony szmuli, zgadzam się z Tobą, jest to jak najbardziej dopuszczalne. Ba! Wręcz wskazane! Ale w przypadku ataku. A to nie był atak tylko komentarz bloga, uwaga do wpisu, do autora.

Nie umiem porównać autorskich komentarzy Passenta do biograficzno-encyklopedycznych, momentami - przepraszam, ale to moje zdanie -trącących grafomanią z delikatną nutą rubaszną* wpisów o muzyce :).

Patryku Passent komentuje, prezentuje swoje opinie, a jak można zauważyć na jego stronie PRZYTACZA pewne linki w odniesieniu do swoich słów.**
Ewa coś opisuje, korzystając z innych źródeł. Nie czepiłbym się tak tego nieszczęsnego fragmentu, gdybym wcześniej nie zwrócił uwagi, że Maciek to powiedział głównie w celu podniesienia rangi artysty występującego podczas festiwalu.

Ewo Ty masz prawo pisać, a jak mi się nie podoba, to nie czytam. Normalna rzecz.
Tyle, że trochę szkoda, bo naprawdę ciekawe płyty potrafisz tu pokazać. Ale ja lubię czytać własne recenzje, opis samej treści danego wydawnictwa.
Z wczuciem się w numery: w ich linię melodyczną, poszczególne instrumenty, jak się rozwijają i o czym są tematy, że jest refren, mostek etc. Opis artysty jak z leksykonu z informacją, że muzyka na jego płycie zawiera mieszankę 4 stylów od nu jazzu, po synth-pop a inspirację Isley Brothers wyssał z mlekiem matki mnie po prostu nie przekonuje.
To oczywiście moje, bardzo subiektywne zdanie. Dlatego nie czytam, bo mi się nie podoba.

"autor jest dość totalitarnym wladca swojego kawalka cyberprzestrzeni"
Jest, ale Ewa info o życiu artystów, ich fascynacjach, początkach kariery, historii powstawania opisywanego albumu ewidentnie czerpie skądś.

"zrodla z ktorych sie pisze to juz dla mnie przesada. autor nie musi napisac gdzie te informacje zdobyl, co wiecej moze je nawet wymyslic."
Zgoda! Pod warunkiem, że informacje są wymyślone, a opinie AUTORSKIE, a nie podawane ewidentnie za kimś.

"co wiecej - autor nie zamierza opcji podawania zrodel i bibliografii + stempel i 2 zdjecia nawet brac pod uwage ;] niezadowolonym proponuje znalezc innego bloga zawierajacego brakujace w ich mniemaniu dane.'
Ewo napisanie "jak powiedział Maciek Gorzelak, albo "Wg specjalistów z BBC Roy jest najczęściej samplowanym artystą...". nie boli. A tak powtórzyłaś info, które było po prostu zabiegiem marketingowym.
Mam uczyć blogerkę pisania? :>

Czy słuchać mnie czy Radio BBC? Moje skromne zdanie jest takie, że media uwielbiają wszelkie rankingi "najlepszy gitarzysta", "królowa soulu", "najlepsze nogi na scenie" i z tego się robi, że 17 wokalistek ma najlepszy głos smooth jazzu ever a "Paid in Full" jest najważniejszym albumem hip-hopowym (obok 15 innych).
Więc Patryku moja rada jest następująca. Zamiast dylematu czy słuchać mnie czy BBC zdaj się na swoją intuicję i swoją wiedzę, którą w zakresie czarnej muzyki, a już na pewno współczesnej, masz mega szerszą od mojej.

"ALE czepianie sie ze ktos napisal o scislej czolowce i pokazywanie ze sa inne numery samplowane czesciej"
Rankingowanie innych numerów pod względem ich samplowania nie miało na celu czepiania, już to wyjaśniłem. Chodziło mi skopiowaną informację, która wg mnie jest trochę naciągana.

To jakby napisać notkę na blogu:
"Dawkins jest jednym z trzech najwybitniejszych współczesnych intelektualistów...
Ale kto tak uważa i dlaczego? Bo jak przeze mnie to piszę "ponieważ jest ojcem memetyki uważam go za...", a że to akurat pochodzi z konkretnego rankingu, źródła, to wypada napisać "Wg jakiejś tam gazety "Prospekt" Dawkins obok Chomskiego i Eco jest..."

Anonimowy pisze...

Wpisu o "scratch perverts" nie odnotowałem. Po drugie nie znam się zbytnio na turntablismie. Zatrzymałem się na Kool Hercu i Afrika Bambaataa, jeśli oni się wliczają w tę sztukę. No i o kilku kolesiach z "mainstreamu deckowego" (autorskie określenie) jak DJ Krush, DJ Shadow czy RJD2 słyszałem. O tym ostatnim dzięki nieocenionemu Twisterowi.

*
Gwoli wyjaśnienia.
Rubaszny to moje określenie na Twój styl towarzyskiego bycia Patryk :). Twoja wiedza pop-kulturalna, zwłaszcza muzyczna, okraszona Twoim rubasznym towarzystwem tworzy charakterystyczny styl pisania.
Przejrzałem wpisy na kunie i widzę, że Ewa kiedy odchodzi od muzyki delikatnie trąci Twoim stylem, dlatego pozwoliłem sobie na to porównanie.


**
A propos Daniela Passenta:

Wpis
Samobój Wałęsy
2009/05/14, czwartek

Cyt.:
"Zgadzam się z moim redakcyjnym kolegą (i ziomkiem ze Stanisławowa), Tadeuszem Olszańskim, że do tej porażki Krakowa w UEFA przyczynił się poprzedni rząd, zgłaszając to miasto tylko jako rezerwowe, podobnie jak Chorzów."
Wpis podlinkowany.

Z mojej strony PEACE, bo widzę, że już powoli rozmijam się z sednem tematu. A nie utarczki słowne rodem z Grona były moim zamiarem. A że jestem z natury krytyczny i nie lubię sobiesłodzenia i buzidupci to wychodzi ze mnie złośliwiec.

Maciej aka Walery

Anonimowy pisze...

Patryk:
"[...]zreszta wystarczy przejrzec siec, zeby przekonac sie co kto i gdzie sampluje - chyba ze masz inna definicje "scislej czolowki" ograniczajaca sie do 2 kawalkow. wtedy nie ma o czym gadac."

Przejrzałem nieocenione
the-breaks.com

artysta numer przerobione x (mniej więcej)

Roy Ayers Sunshine 18

Sly and the Family Stone Sing a Simple Song ponad 100
You Can Make it if You Try 32
Kool and the Gang
Jungle Boogie 46
N.T. 73
Chic
Good Times 24

James Brown
Escape-ism 26
Get on the Good Foot 23
The Payback ponad 60
Funky President 100
Give it up or Turnit a Loose 28
Funky Drummer nie chciało mi się liczyć
Get Up, Get into It, Get Involved 59

Isaac Hayes
Walk on By 19
Ike's Mood I/You've Lost
That Lovin' Feelin' 22

Herbie Hancock
Watermelon Man 21

George Clinton
Atomic Dog 80
Flashlight (jako Parliement) 58
Good Ole Music (jako Funkadelic) 26
Knot Just (Knee Deep) (jako Funkadelic) 33

Oczywiście pozostaję cały czas z szacunkiem dla twórczości Roya Ayersa, którą szerzej teraz mam okazję poznawać. Uwielbiam rozbudowane tematy, instrumentalne popisy i bardziej niż przeciętnie skomplikowane kompozycje.

Ale wymieniłem więcej niż dwa kawałki. Dalej nie wygląda mi to na przejęzycznie, czy przeklawiaturowanie tylko zacytowanie, powołanie się na czyjąś wypowiedź :).

Cookie pisze...

Walery - sorry, ale pierdolisz glupoty juz teraz i zdania nie zmienie.

"zrodla z ktorych sie pisze to juz dla mnie przesada. autor nie musi napisac gdzie te informacje zdobyl, co wiecej moze je nawet wymyslic."
Zgoda! Pod warunkiem, że informacje są wymyślone, a opinie AUTORSKIE, a nie podawane ewidentnie za kimś.''

gwoli scislosci - wymyslanie info biograficznego? sorry, bzdura. Info zwykle pisze na podstawie kilku zrodel ubierajac we wlasne slowa. OPINIE o SAMEJ PLYCIE sa moje, nie podawana za kims.

"Przejrzałem wpisy na kunie i widzę, że Ewa kiedy odchodzi od muzyki delikatnie trąci Twoim stylem, dlatego pozwoliłem sobie na to porównanie."

jesli naprawde tak myslisz, to chyba nie mamy o czym rozmawiac.

reasumujac - uwazam, ze czepiasz sie nie bardzo majac pojecie o co Ci tak naprawde chodzi. Marudzisz, piszesz jakies niestworzone rzeczy, ktore nawet nie przyszlyby mi nigdy do glowy. Nie podoba Ci sie - nie czytaj, znajdz bloga ze zrodlami, cokolwiek tam sobie chcesz. Nie pisz mi tu porownan, ze robie to to i tamto tonem nieznoszacym sprzeciwu, bo nie masz o tym zielonego pojecia.

Dziekuje.

Cookie pisze...

a ja moge nawet pisac, ze patrycja kosiarkiewicz jest najczesciej sluchana przez 14-latkow w zielonych wlosach i nikomu nic do tego, wiec mozesz sobie darowac rankingi, cyferki, linki i udowadnianie jak wielkie to foux pas napisac, ze roy jest jednym z najczesciej samplowanych artystow, bo mojego wpisu ani zdania i tak nie zmienisz, a wymieniamy tylko jakies bezsensowne komentarze, ktore pewnie i tak do zadnego kompromisu w tej sprawie nie doprowadza. Z mojej strony to juz wszystko, i rowniez, peace.

owiec pisze...

bez kitu walery, nudzi ci sie chyba zajebiscie albo na sile chcesz udowodnic "mlodszej kolezance" ktorej nie bylo na swiecie jak ty juz sluchales muzy, ze sie myli. pierdolnales wyklad na trzy komentarze z ktorego az sie wylewa poczucie wyzszosci i chec pokazania wszystkim kto tu jest dojrzalym sluchaczem/koneserem muzyki, a kto niedojrzalym nieopierzonym amatorem. a najgorsze jest to, ze takie opinie ewa ma w powazaniu, bo zadnym autorytetem dla niej (i dla mnie) nie jestes, wiec ja na twoim miejscu bym zaoszczedzil sobie potu i linii papilarnych na klawiaturze. i nikt nie chce zebys uczyl blogerke pisania, bo ona pisze dla tych, ktorym to pisanie odpowiada - najwyrazniej nie dla ciebie. czytaj profesjonalne portale i daj ludziom smarowac na swoich blogach co im sie podoba. NIKT cie nie zmusza do czytania, NIKT cie nie zmusza do komentowania, a po niniejszej wymianie zdan pewnie NIKT nie zateskni za twoimi zgryzliwymi i czepialskimi komentarzami.

p.s. kompletnie nie zrozumiales tekstu o passencie i weglarczyku, no ale jak ktos ma do udowodnienia teze to sobie juz podciagnie argumenty, mimo ze nie na temat.

owiec pisze...

"Opis artysty jak z leksykonu z informacją, że muzyka na jego płycie zawiera mieszankę 4 stylów od nu jazzu, po synth-pop a inspirację Isley Brothers wyssał z mlekiem matki mnie po prostu nie przekonuje.
To oczywiście moje, bardzo subiektywne zdanie. Dlatego nie czytam, bo mi się nie podoba."

to chyba powinno byc zakonczeniem tej miernej dyskusji.

owiec pisze...

i jeszcze jedno na koniec:
- nie lubie eski wiec jej nie slucham
- nie lubie m jak milosc wiec nie ogladam
- nie lubie ziemkiewicza wiec go nie czytam

co nie zmienia faktu ze mam prawo do krytyki. walery ty zachowujesz sie, jakbys siedzial w domu i słał listy do eski, m jak milosc i ziemkieiwcza, zeby zmienili playliste, aktorow i tok myslowy. oni nie zmieniaja, ale ty wciaz wracasz z wlaczanym radiem, tv i blogiem, wciaz sluchasz, ogladasz i czytasz i wciaz slesz te listy. zamiast przelaczyc sie na trojke, twin peaks czy sierakowskiego (tak strzelilem, nie wiem kogo czytasz).

gdzie tu jakas logika? do sciagniecia albumu z kuny nie trzeba masochistycznie przechodzic przez poklady grafomanstwa i prostackich recensji o wyssaniu z mlekiem. wystarczy kliknac w enjoy.

Anonimowy pisze...

W 4 punktach plus podsumowanie dla ułatwienia zrozumienia mojego toku myślenia:

1. Wiem o co mi chodzi Ewo - o przytoczenie przez Ciebie cudzej opinii (jak już wyjaśniłem wg mnie lekko przez Boogiebrain naciąganej), którą zresztą sama skorygowałaś dodając zapis w swoim wpisie.

2. Moim zdaniem robiąc notkę - w Twoim przypadku biograficzną artysty - i korzystając ze źródeł informacji, powinno się je podać.
Nie zmuszam Cię do robienia tego "śląc listy do Eski", wyraziłem tylko swój pogląd.

Nie twierdzę i nie napisałem, że nie tworzysz samodzielnych opisów płyt, wyjaśniłem dlaczego ich nie czytam. Pisząc swoją krytyczną opinię rozminąłem się z meritum dyskusji, zgoda.

3. Patryku wywyższać się zakresie świadomości muzycznej nie mam zamiaru i przeczytaj proszę w moich komentarzach czyją wiedzę bardziej cenię oraz jakie recenzje (na pewno obce - a nie swoje, bo nie umiem ich tworzyć) lubię czytać. Część wpisów z moich 3 komentarzy (po prostu w 1 się nie zmieściło) była do Ciebie, nie tylko do "nieopierzonego amatora", przedstawiającego zresztą, jak już napisałem, ciekawe płyty, których ja często nie znam.

4. Nie podciągałem sobie argumentów, widocznie inaczej zrozumiałem sens Twojej wypowiedzi o Passencie i Węglarczyku. Listę samplowanych numerów wrzuciłem, jako kontrargument na Twój link do BBC i Twoje wyzwanie, żebym przeczesał Internet.

Reasumując.
Rozumiem, że blog jest formułą prywatnego pamiętnika, ale z zasady dość ekshibicjonistycznego, bo tworzonego w przestrzeni publicznej, więc goście komentują, i mnie się wydaje naturalnym, że także negatywnie. Napisałem co mi się nie podoba w Ewy recenzjach, oczywiście, że to był prywatny przytyk, ale to była moja opinia, i nie ciągnę tego dalej. Nie rozumiem skąd Wasze zdenerwowanie. Nie można się cały czas całować po pupciach, a krytyka wzmacnia, i pozwala spojrzeć na siebie trochę inaczej (piszę z własnego doświadczenia). Nikogo nie wyzywam, nie obrażam, a kiedy piszę "trąci grafomanią" to nie znaczy "pokłady" i "prostackie recenzje". To wyważenie, a nie skrajność.

Odpowiadając Ewie, że "pierdolę" i sam nie wiem o co mi chodzi - meritum jest w punkcie PIERWSZYM, pierwszej połowie DRUGIEGO i skierowane jest do Ewy, resztę jako niezwiązaną uznajmy za nieistotną.

Walery

Cookie pisze...

zdenerwowanie? stad, ze skoro ktorys raz juz komentujesz mojego bloga krytykujac to czy tamto - po co tu wchodzisz? ktos poleca Ci na gg moje plyty, podsyla linki? wejdz od razu na rapidshare'a i nie czytaj moich do bolu subiektywnych recenzji. Spodoba Ci sie plyta - ja sie uciesze, bo po te je tu wrzucam. Opinie zas o niej wymyslisz sobie sam, a notke biograficzna znajdziesz pewnie na niejednej stronie. I spokoj.

owiec pisze...

to ja tez na zakonczenie:
nie chodzi o zakaz krytyki, w koncu po to sa komentarze, niemniej jednak ja wychodze z zalozenia, ze jesli cos mi sie nie podoba (a zdazyles juz Ewe o tym poinformowac nie raz), to nie katuję się obcowaniem z tym czyms. ty najwyrazniej wyznajesz inna zasade - przeczytalem, nie podoba mi sie, to znowu poczytam, powiem ze mi sie wciaz nie podoba, a potem znowu poczytam i znowu powiem ze mi sie nie podoba. jesli wg ciebie to jest krytyka, to ok, wg mnie to wyjatkowo męczące "trollowanie". nigdy nie mowilem ze Ewa pisze najlepiej na swiecie, co wiecej sam na temat moich notek nasluchalem sie komentarzy (wraz z naczelnym wullertowym o popierdoleniu przy recenzji koncertu l.u.c.'a i rahima z zeszlorocznego BB). niemniej jednak nie zrobilem niczego, zeby tych "niezadowolonych" udobruchac, bo to MÓJ kawalek internetu, na ktorym robie co chce. nie zauwazylem jednak, zeby ktos, komu sie moje pisanie nie podoba, po wygloszeniu stosownej opinii (do ktorej ma swiete prawo) wracal z uporem maniaka i wytykal mi wady mojego warsztatu - po prostu nie znam masochistów, katujących się czytaniem gówna "over and over again". przepraszam - nie znalem az do teraz. wiem, ze linki do plyt masz od Sandry, fajnie ze sciagasz rzeczy ktorych nie znasz itp. ale naprawdę nikt nie kaze ci czytac calych notek, skoro wiesz z góry (bo czytales poprzednie i poprzednie i poprzednie) ze styl ci nie odpowiada, ze informacje sa nie takie jakich szukasz i ze generalnie tekst nie jest w twoim klimacie. w takiej sytuacji wystarczy przeczytac tytul, sprawdzic za pomoca google kim ów jegomosc jest, a potem kliknac podkreslone "enjoy!" i "endżojować" się muzyką. a notke przeczytają ci, ktorym styl pisania Ewy odpowiada.

bez calowania po pupciach i wazeliniarstwa - bo skoro soulbowl podlinkował Kunę na głównej, to chyba paru osobom taki styl pasuje. cytując Eisa "i może to cie boli, że nie robię tego dla żadnych dzieciaków, najwyżej dla swoich" - Ewa pisze dla "swoich dzieciakow". tyle w temacie.